„Słuchajcie: oto siewca wyszedł siać”
Powróćmy do kluczowego elementu religii – duszy.
Wiadomości o duszy raczej pochodzą ze źródeł „cywilnych” – np. relacji osób, które przeżyły śmierć kliniczną.
Na pewno możemy ją określić jako „pierwiastek życia”, jako „wyższą świadomość”.
Właściwości duszy są odmienne niż materii którą jesteśmy otoczeni. Przestrzeń, która jest dla nas barierą nie do pokonania - dla duszy nie jest ograniczeniem – może przenikać przez przeszkody oraz przemieszczać się z dużą prędkością. Czas dla nas biegnący nieubłaganie, sprawiający, że starzejemy się z każdym dniem dla duszy też nie jest ograniczeniem. To trochę podobnie jak odczuwanie zapachu – ludzie czują zapach, potrafią go ocenić czy jest silny czy słaby, czy przyjemny czy odrażający, ale nie jest on dla nas ograniczeniem.
Ludzie, którzy przeżyli stan „życia po życiu” określają właściwości duszy – jest to bardzo jasna świadomość, z możliwością obserwowania zdarzeń zarówno w świecie materialnym jak i pozamaterialnym, słysząca, perfekcyjnie zapamiętująca zdarzenia. Wspólne dla duszy i naszego materialnego jestestwa są dźwięki - a zwłaszcza muzyka oraz uczucia – miłości, bezpieczeństwa, spokoju, współczucia.
Przez pewien czas dusza jest związana z ziemskim ciałem, co jest czasem próby zarówno dla duszy jak i ciała. Jak już wcześniej pisałem, że konsekwencje tego związku spadają głównie na duszę, która podlega osądowi. Pismo Święte zawiera szereg nakazów, zaleceń, wskazówek, co jest korzystne zarówno dla duszy jak i ciała. Ważne jest uzyskanie pomiędzy duszą a ciałem równowagi zgodnie z dawnym porzekadłem: „w zdrowym ciele zdrowy duch”.
Ciało nie kontrolowane przez duszę potrafi ją zagłuszyć i spowodować, aby dusza mu służyła nie myśląc o końcowych konsekwencjach.
Ciało ma określone potrzeby:
- chce mi się jeść i pić! – dawno temu człowiek ostrzył włócznię i szedł do lasu coś upolować, a teraz bierze kartę kredytową i jedzie do marketu;
- jest mi zimno lub gorąco! – kiedyś człowiek rozpalał ogień lub chował się do jaskini, teraz uruchamia ogrzewanie lub klimatyzację;
- grozi mi niebezpieczeństwo! – kiedyś człowiek musiał się bronić lub uciekać, teraz jest opodatkowany na armię, policję, sądy i inne instytucje;
Teraz wszystko jest prostsze – prawda? Ale o ile bardziej kosztowne. W zamian człowiek musi zarobić na wszystkie swoje potrzeby co angażuje zarówno ciało jak i duszę. A zarabianie bez opamiętania wywołuje permanentny stan zaangażowania w pracę, co często jest negatywnie oceniane w Piśmie Świętym – naprawdę mądry człowiek powinien mieć czas na własny samorozwój. Poddanie duszy zachciankom ciała powoduje „obumieranie” duszy. Dusza będąca sługą ciała traci swoją wartość dla Boga.
Stąd ogromna wartość postu, który jest nie tylko wskazany zdrowotnie, ale również pokazuje ciału „kto tu rządzi”.
Sytuacja takiego człowieka jest opisana w przypowieści jako ziarno, które padło na drogę – codzienne troski zagłuszyły duszę.
Ale ziarno może upaść również między ciernie – duszą zawładnął szatan. Najczęstsze teraz grzechy tego rodzaju to nieczystość. Zaangażowane jest tu zarówno ciało – zmysły odpowiedzialne za wrażenia, ale również wynikający z fizjologii ciała popęd seksualny. Niestety to nie tylko fizjologia - dusza wchodzi w interakcję z inną osobą – w tym również z jej świadomością – duszą co sprawia, że grzech jest obustronny.
Z wszystkich tych spostrzeżeń nasuwa się wniosek, że żyjąc świadomie musimy dbać o duszę – jeżeli tego zaniedbamy, to grozi nam osłabienie, obumarcie duszy, której nie będzie stać na nic więcej niż tylko spełnianie zachcianek ciała.
Dbałość o duszę to przede wszystkim życie w ciągłej świadomości powiązania z Bogiem jak z krzewem winorośli, rozwijanie wrażliwości na osoby wokół nas, współczucie dla pokrzywdzonych, udzielanie pomocy potrzebującym, tłumienie samolubstwa, obojętności, ospałości.
Z wszystkich tych spostrzeżeń nasuwa się wniosek, że żyjąc świadomie musimy dbać o duszę – jeżeli tego zaniedbamy, to grozi nam osłabienie, obumarcie duszy, której nie będzie stać na nic więcej niż tylko spełnianie zachcianek ciała.
Dbałość o duszę to przede wszystkim życie w ciągłej świadomości powiązania z Bogiem jak z krzewem winorośli, rozwijanie wrażliwości na osoby wokół nas, współczucie dla pokrzywdzonych, udzielanie pomocy potrzebującym, tłumienie samolubstwa, obojętności, ospałości.
Teraz kiedy zyskaliśmy świadomość, że jesteśmy istotami cielesnymi i duchowymi, że mamy duszę, o którą trzeba dbać powinniśmy zrozumieć, że tak samo otaczający nas ludzie to nie tylko ciała, które widzimy, które możemy dotknąć, ale też dusze będące w tajemniczy sposób połączone i z Bogiem ale i z naszą własną duszą.
Wielu ludzi przechodzi przez swoje życie tak, jakby byli w próżni – odseparowani od innych.
Słyszymy takie informacje, że w kamienicy w której mieszka wielu ludzi ktoś zmarł, ale nikt o tym nie wiedział, bo ani sąsiedzi, ani rodzina nie interesowali się nim od dawna. Słyszymy, że ktoś zmarł na przystanku, lub w parku ponieważ mimo, że wielu ludzi przechodziło obok, lecz nikt się nie pomógł – tak, jakbyśmy widzieli przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, tylko, że Samarytanina zabrakło.
Czyli przypowieść o siewcy nabiera nowego wymiaru – siewcą jest oczywiście Bóg, który hojnie obdarza niemowlęta duszami, lecz tylko część tych dusz padając na urodzajny grunt przynosi owoc – doskonali się wydając obfite plony, lub inaczej staje się oliwą w lampach rozważnych panien oczekujących na oblubieńca. Niestety wiele dusz pada ofiarą szatana, który prowadzi je na drogi grzechu, z których jedynym wyjściem jest ucieczka i powrót do Boga przez nawrócenie. Szatan również buduje laickie środowisko w którym żyjemy, a które otacza nas z wszystkich stron nieprawdziwymi informacjami, że nauka dowodzi, że Boga nie ma, że religia to tylko tradycja i przesąd. Wiara w kłamstwa szatana prowadzi do opisanego wcześniej zjawiska obumierania duszy.